Clawgear Rapax Softshell

Od momentu pojawienia się odzież softshellowa błyskawicznie zdobyła uznanie wśród użytkowników – niewielka masa, dobra oddychalność oraz wystarczająca zazwyczaj odporność na wiatr oraz deszcz. W ofercie austriackiej firmy Clawgear znajduje się lekka kurtka softshellowa Rapax. Sprawdźmy, co sobą reprezentuje i czy warto wydać na nią pieniądze.

Clawgear rodem z Austrii jest producentem szerokiej gamy odzieży taktycznej – produkty tej firmy już nieraz pojawiały się na łamach FRAG OUT!, wystarczy wspomnieć o spodniach Defiant Flex czy Enforcer Flex. Kurtka Rapax, którą przedstawiamy tym razem, to przykład typowego miejskiego taktycznego softshella – dlaczego miejskiego, o tym za chwilę.

MATERIAŁ

Zacznijmy tę krótką opowieść o kurtce Rapax od materiału, z którego została uszyta. Clawgear zastosował trójwarstwowy laminat z elastyczną, miękką w dotyku warstwą zewnętrzną (97% poliester i 3% elastan), microfleecem i sprasowaną z nimi poliuretanową membraną paroprzepuszczlaną zapewniającą odporność na wodę oraz oddychalność. Dla purystów nie jest to softshell – dla nich softshelle z membraną nie spełniają warunków dla kategorii softshell, w których materiał powinien być pozbawiony membrany, a swoje właściwości: wiatroszczelność i wodoodporność (nie wodoszczelność) uzyskiwać dzięki odpowiedniemu składowi oraz sposobowi tkania.

Clawgear Rapax dostępny jest w czterech wersjach kolorystycznych: czarnej, oliwko-szarej (RAL7013), szarej Solid Rock oraz brązowo-piaskowej Coyote.

KRÓJ

Krój kurtki Rapax nie jest krojem typu alpinistycznego, czyli zwężającym się ku dołowi i świetnie dopasowanym do ciała, tak aby jak najmniej krępować ruchy użytkownika. Bardziej będzie pasować do niego określenie „box cut”, gdzie w klatce piersiowej i w biodrach kurtka ma cały czas niemal tę samą szerokość. Jakie są zalety tego typu rozwiązania? Z pewnością świetnie będzie funkcjonować wtedy, gdy stosujemy dodatkowe warstwy izolujące, przenosimy broń bądź też w przypadku osób cierpiących na puchlinę głodową. Rapax jest nieco wydłużony w tylnej części, co niweluje efekt podjeżdżania kurtki podczas skłonów lub kucania.
Softshell zapinany jest jednobiegowym zamkiem głównym, pod którym znajduje się patką zabezpieczająca przez przedostawaniem się wiatru lub wilgoci. Zamek kończy się prostym kołnierzem ze stójką pozbawionym kaptura.

Kurtka ma łącznie pięć kieszeni:

  • dwie duże kieszenie piersiowe zamykane zamkami błyskawicznymi, tzw. handwarmer pockets, o dość uniwersalnym spektrum zastosowania. Zmieszczą się w nich telefony czy też duże portfele;
  • kieszeń na lewej stronie klatki piersiowej zamykaną pionowym zamkiem błyskawicznym;
  • zapinaną zamkiem błyskawicznym wewnętrzną kieszeń po prawej stronie, na przedmioty, które chcemy lepiej chronić przed światem zewnętrznym;
  • asymetryczną kieszeń na lewym rękawie, również zapinaną zamkiem błyskawicznym, o wymiarach wystarczających do przenoszenia telefonu.

W dole kurtka zakończona jest regulowanym ściągaczem – zaciski z tworzywa sztucznego umieszczone zostały w środku, tak aby nadmiar elastycznego ściągacza nie wystawał poza kurtkę i nie stwarzał możliwości zahaczenia o coś.

Sprytnie wszyto rękawy – w rejonie ramion nie ma szwów, które w sytuacji obciążenia plecakiem mogłyby wżynać się w barki użytkownika i powodować dyskomfort, a sposób wszycia rękawów zapewnia dużą swobodę ruchów. Na mankietach rękawów umieszczono patki z rzepami umożliwiające dopasowanie do nadgarstków.

Na każdym z rękawów znajdują się panele miękkiego rzepa, przeznaczone do mocowania naszywek lub identyfikatorów, a w ich górnej krawędzi wykonano dwa poziome nacięcia, które pozwalają na przełożenie długopisów lub flamastrów. Warto zaznaczyć, że kolor zamków został dobrany tak, aby jak najlepiej komponowały się z kolorystyką kurtki, dzięki czemu trudniej je zauważyć. Odróżniają się jedynie „garaże” oraz patki zapewniające lepszy chwyt, doczepionej do każdej z maszynek.

Brak zbędnych gadżetów oraz dość minimalistyczny krój powodują, że Rapax jest stosunkowo lekki oraz dość łatwo się kompresuje, dzięki czemu nie zajmuje dużo miejsca w plecaku.

Clawgear oferuje kurtki Rapax w rozmiarach od S do XXL.

Szasz wie i wam powie

Rzadko mi się to zdarza, ale o kurtce Clawgear Rapax zmuszonym jestem do wypowiedzenia się w tonie raczej negatywnym. Dlaczego moja ocena jest krytyczna? Z kilku powodów, które przedstawię poniżej.

Nazwijcie mnie purystą, ale uważam, że dobry softshell charakteryzuje się po pierwsze bardzo wysoką oddychalnością (lub paroprzepuszczalnością) i dobrą ochroną przed wodą oraz wiatrem. Owszem, przy większym deszczu przemoknie, ale w trakcie wysiłku fizycznego, dzięki ciepłu oddawanemu przez nasze ciało, zdąży wyschnąć. Od ochrony przed silnym wiatrem albo ulewą jest hardshell, solidna kurtka membranowa, a softshell daje gwarancję, że nawet podczas dużego wysiłku fizycznego nie zapocimy się. W przypadku Rapaxa dałem się negatywnie zaskoczyć – materiał, który został w nim zastosowany, owszem, zapewnia odporność przed lekkim deszczem oraz wiatrem, niemniej jednak oferowana przez niego oddychalność jest beznadziejnie niska, nawet jeśli uznany Rapaxa za „miejską kurtkę taktyczną”. Podczas jazdy rowerem w terenie czy takiej czynności jak bieg za miejskim autobusem materiał po prostu nie wyrabiał – bardzo szybko się pociłem, co można by zrzucić na karb „cech osobniczych”, ale w przypadku bezmembranowych softshelli, których używałem do tej pory, problem ten zupełnie nie występował. Według mnie, użyty materiał całkowicie dyskwalifikuje Rapaxa z użycia w terenie. Sprawdzi się w mniej dynamicznym użyciu w mieście, kiedy musisz przejść z samochodu do biura albo chwilę podziałać na strzelnicy. Jeśli szukasz kurtki do bardziej wymagających działań, po prostu poszukaj czegoś innego – zapłacisz nieco więcej, ale będziesz zadowolony.

Drugi minusem jest brak kaptura. Do ciężkiej cholery, softshell ma chronić przed deszczem i wiatrem! Jak ma to zapewniać bez tak podstawowego elementu zapewniającego ochronę przed pizgającym złem, jakim jest dobry kaptur?! Ktoś powie, że jest to kurtka do miasta. A ja się spytam, i co z tego? Czy w mieście nie wieje i nie pada? Duży minus, który pewnie docenisz w momencie, kiedy okaże się, że kaptura po prostu nie masz. Dear Clawgear, poprawcie to jak najszybciej.
Trzecia rzecz to krój. Box cut. To dobre określenie – krój pudełka. Takiego kartonowego sześcianu. Ani to dopasowane, ani to dopasować, mnie po prostu nie leży. Wszystkie softy, które do tej pory przerobiłem, zawsze się nieco zwężały ku dołowi, aby lepiej się dopasować do ciała. Rapax ma inaczej.

Jest jeszcze czwarta sprawa, która doprowadza mnie do lekkiej irytacji, czyli asymetryczna kieszeń na rękawie. Preferuję mieć dwie, jedną na prawym, a drugą na lewym rękawie niż tylko jedno. I choć idzie się do tego przyzwyczaić, to jednak wielokrotnie zdarzyło mi się czegoś szukać w nieistniejącej kieszeni na prawym bicepsie.

Na obronę kurtki Rapax mogę jednak dodać, że jest bardzo porządnie i niezwykle estetycznie uszyta, na przykład część szwów jest podszyta elegancką lamówką, która świetnie je chroni. Wszystkie szwy są proste i trudno zauważyć jakiekolwiek niedoróbki.

Okiem Królika

Mam sporo sofsthelli: i takich „ortodoksyjnych” (bezmembranowych), i takich „skundlonych” (z laminatem). Są różne – polowe (stanowiące element umundurowania), „taktyczne”, trochę typowo cywilnych. Rapax zdecydowanie wyróżnia się na tle tego, co posiadam, ale – niestety – nie wyłącznie pozytywnie.

Zacznijmy od góry – nie muszę mieć kaptura w softshellu MIEJSKIM. Odpowiadając na pytanie Szaszłyka – tak, w mieście czasem wieje i czasem pada, ale to miasto, a nie stepy akermańskie czy podejście na Nanga Parbat, kiedy nie ma się gdzie schować. W mieście zawsze można wejść do sklepu, kawiarni, stanąć pod daszkiem, wsiąść do komunikacji miejskiej czy samochodu albo taksówki, więc jak zacznie pizgać złem albo padać, to człowiek da radę. Poza tym ja, z przyzwyczajenia oraz nadmiaru testosteronu, praktycznie zawsze noszą czapkę, zatem wiatr czy deszcz raczej w mieście mnie nie przerażają. Ergo – brak kaptura w Rapaxie mi nie przeszkadza, bo traktuję go wyłącznie jako kurtkę miejską. A, byłbym zapomniał – kiedy było chłodniej, jako docieplenie stosowałem bluzę z kapturem, który wykładałem na plecy, na Rapaxa. Wygląda to fajnie, jest ciepło, a jak zaczyna wiać, to wkłada się kaptur i po problemie.

Krój ta kurtka ma całkiem fajny – nie jestem fanem kurtek przylegających do ciała albo mocno opinających, a Rapax ma krój podobny do Alphy Arc’Teryxa, który akurat mi pasuje. Długość austriackiego softshella jest idealna do miejskich aktywności, jazdy samochodem, komunikacją miejską itp. Kiedy wsiada się do auta, to się po prostu siada na fotelu, a nie półdupkiem na fotelu i kurtce, co jest irytujące i wymaga poprawiania. Tu tego problemu nie ma. Plus. Minus zaś za sposób ściągania – nie cierpię „częściowych ściągaczy”, które ściągają tylko przód albo tylko tył (tak jest np. w PCU level 3A i level 7) – kto to wymyślił? Próbuję dopasować dół kurtki, ciągnę za elastyczną linkę i dopasowuje mi kurtkę na zadku, a z przodu jak było, tak jest – no serio?

Materiał – fajny, przyjemny w dotyku, miękki, elastyczny. Niezły, jeśli chodzi o zabezpieczenie przed wiatrem i chłodem, daje radę podczas opadów. Rapax jest bardzo lekki i łatwo się kompresuje. Oddychalność? Nie wiem, nie używam tej kurtki podczas jakichkolwiek aktywności wymagających zwiększonego wysiłku fizycznego, bo ona nie jest od tego. To kurtka do miasta, koniec, kropka. Jak kto chce używać jej do biegania, turystyki innej niż luzacki spacer po Kampinosie, to się zdziwi, bo się spoci. W mieście sprawdza się za to fantastycznie – dawniej na tego typu kurtki mówiło się „wiatrówka”.

Układ kieszeni – w sumie OK, ale zauważam podobne mankamenty jak Szaszłyk. Nie przeszkadza mi asymetryczność na piersi, ale na rękawach już tak. Co szkodziło wszyć drugą kieszeń na prawym rękawie – nie wiem. Designersko nie ma to żadnego znaczenia, bo tych kieszeni prawie nie widać, a użytkowo krew mnie zalewa, jak odruchowo sięgam na prawe ramię po uchwyt suwaka i łapię… nic.

Rapax daje fajną swobodę ruchów, krój ma wyjątkowo niekrępujący. Ściągaczy na mankietach rękawów praktycznie nie używam, bo nie odczuwam takiej potrzeby, zwłaszcza, jak wrzucę coś pod spód – jedna uwaga: wolę, kiedy patki ściągające zapinane są do tyłu, a nie do przodu, bo nie mam wtedy wrażenia, że przy poruszaniu się zawadzę o coś i odepnę patkę.

Rapaxa używałem na koszulkę, cienką, bawełnianą bluzę, bluzy z kapturami i z ocieplaczami typu Atom i Level 3 PCU. Takie zestawy przy typowej, miejskiej aktywności dawały spokojnie radę do jakichś -3, może -5°C. Górna granica przy noszeniu tylko na T-shirt to jakieś 10°C, no chyba że wieje albo mży.

Podsumowując – niedrogi, fajnie skrojony softshell DO MIASTA, z założeniem, że nie podejmujemy zwiększonego wysiłku fizycznego. W przypadku wszelkich aktywności lepiej zainwestować w bezmembranówkę.

Rapax i Lotos

Moi fachowi przedmówcy napisali chyba wszystko, co można było zarzucić tej „wiatrówce”, Królik mi przypomniał tę nazwę jakiś czas temu… krótka kurtka „od wiatru”, ale też kiedyś zadawała szyku. No właśnie, z Rapaxem trochę tak jest, że dobrze wygląda, gorzej z superfunkcjonalnością i z pokładanymi oczekiwaniami wobec właściwości materiału, z którego to cudo uszyto. W moim odczuciu to właśnie designersko poprawna produkcja, niskobudżetowa, zapewniająca dobre wrażenia estetyczne (jeśli takowe się posiada). Oczywiście założenie kurtki nie gwarantuje wzrost poziomu IQ czy większego powodzenia u płci przeciwnej, może jednak wesprzeć użytkownika na ciężkim polu boju, jakim jest obecność na strzelnicy w towarzystwie „super heroes” czy męskiej konkurencji na mieście.

W miarę dobrze ukryje hodowany mięsień „niedzielnego komandosa”, nieco podkreśli linię barów, a długość będzie wskazywała, że użytkownik jest w dobrej kondycji. A no i ten bardzo modny-tactical-urban kolor! Space Grey, Wolf czy jakkolwiek podobnie brzmiąca nazwa.

To może być to! Za niedużą kasę można mieć fajnie skrojoną kurtkę i dobrze w niej wyglądać – sorry, ale obecność kaptura byłaby kompletnie do bani! Zbyt trekkingowo, młodzieżowo, wręcz za chłopięco! Kieszenie asymetryczne… No cóż, chyba nie jesteśmy w takim wieku, by zapominać, która strona jest prawa, a która lewa… można się przyzwyczaić. Co do ściągacza – nie mam jak z nim powalczyć (jestem prawdziwym niedzielnym komandosem), więc trzeba wierzyć Królikowi 
Jak widać, mamy już obraz naszego Rapaxa – wystarczy się nie przemęczać, nie biegać, nie skakać, nie szukać nerwowo kaptura podczas ulewy, nie grzebać w czterech kieszeniach przy szybkim płaceniu, ale za to w piątej kieszeni, tej na sercu, można mieć zdjęcie ukochanej lub ostatnią stówkę na taxi… i kurtka będzie działać! Działać będzie w samochodzie, kiedy nonszalancko poprawicie kołnierz, patrząc na kobietę obok, działać będzie podczas spotkań na strzelnicy, będzie działać na ulicy, w knajpie i w wielu miejscach, przecież ważne, żeby użytkownik był zadowolony, nic więcej.

W sumie to będę używał Rapaxa, bo wiedząc o jego niedoskonałości, nie mam większych oczekiwań. Zakładam i używam… ale może dlatego, że go dostałem, a nie kupiłem? 🙂
Więc jak z Rapaxem jest? Ano tak, jak zwykle – wszystkim nie dogodzisz!

[ut_button color=”yellow” target=”_self” link=”https://fragout.uberflip.com/i/1010093-frag-out-magazine-21-pl/147″ class=”FULL STORY” size=”small” title=”FULL STORY” ]CAŁY ARTYKUŁ[/ut_button]

Więcej artykułów
Wodowanie USS Montana