Angstadt Arms UDP-9 & Jack9

Ostatnimi czasy coraz popularniejsze stają się modele broni klasyfikowane jako Pistol Caliber Carbine, czyli karabinki na amunicję pistoletową, które w języku polskim ciężko sklasyfikować, bo nie są to pistolety maszynowe (ponieważ nie strzelają ogniem ciągłym), a jednocześnie nie są karabinkami, bo strzelają amunicją pistoletową (pozostaje nazywać je po prostu „karabinkiem na amunicję pistoletową”). Jedną z ciekawszych konstrukcji, które należą do tej kategorii, są amerykańskie Angstadt Arms UDP-9 oraz jego turbo-wersja oznaczona jako Jack9.

Skąd rosnąca popularność broni w kategorii PCC? Po pierwsze – rachunek ekonomiczny, przy obecnych cenach, jedna „pestka” 9 mm Parabellum kosztuje wciąż sporo mniej niż amunicja pośrednia w kalibrach 5,56 mm x 45, 5,45 mm x 39 czy 7,62 mm x 39. Po drugie – można mieć coś większego niż pistolet, czyli samopowtarzalną wersję najpopularniejszych pistoletów maszynowych. Kiedyś najczęściej spotykaną bronią w tej kategorii były cywilne odmiany MP-5 rozmaitej proweniencji, izraelskie Uzi, czy nasze rodzime RAK-i oraz Glauberyty. Teraz częściej widzi się Skorpiona EVO 3, czy SIG Sauera MPX. Ale grupą, która ostatnio zdobywa największą popularność, są wszelakie wariacje na temat karabinków AR-15. Pierwszym AR-em „na dziewiątkę” zachowującym (z pewnymi odstępstwami) układ konstrukcyjny starszego brata był Colt SMG w kilku odmianach, zasilany z magazynków o pojemności 32 nabojów od izraelskiego Uzi, ale nie okazał się on szczególnym przebojem – w latach 80. XX wieku „hiciorem” i absolutnym „must have” był HK MP-5 wsławiony akcją odbicia zakładników w irańskiej ambasadzie w Londynie podczas operacji „Nimrod”. AR-y musiały poczekać na swoją chwilę.

Angstadt Arms to wciąż relatywnie mało znana firma z Charlotte w Karolinie Północnej, która od 2015 produkuje zminiaturyzowane AR-15 strzelające amunicją 9 mm Parabellum oraz .45 ACP, zasilane nie z jakichś dziwnych, z niczym niekompatybilnych magazynków, ale z magazynków do Glocka 17, które dostępne są chyba wszędzie i są po prostu tanie. No i jest ich na rynku cała gama, od oryginalnych Glockowskich (które producent zaleca), przez konstrukcje Magpula, ETS, koreańskie bębny na 50 sztuk naboi, czy co tam jeszcze się znajdzie w szafie. Mając Glocka ma się więc dwie konstrukcje zasilane dokładnie takimi samymi magazynkami i tą samą amunicją. Firma jest młoda, ale jej twórca, Rich Angstadt, jest osobą, która od lat związana była z produkcją broni strzeleckiej. Rodzina Angstadtów jest dobrze znana w północno-wschodnich rejonach USA, ponieważ już w XVIII i XIX wieku zajmowała się wytwarzaniem ładowanych odprzodowo karabinów nazywanych Kentucky (albo Pensylvania) Long Rifle

Cała historia zaczyna się od pistoletu (karabinka?) UDP-9 – była to próba stworzenia niezawodnego AR-a strzelającego amunicją 9 mm Parabellum i zasilanego z najpopularniejszych magazynków na świecie, czyli tych do Glocka. Przeznaczeniem broni miała być przede wszystkim ochrona osobista strzelców cywilnych, zwłaszcza w przypadku wieszczonej wszem i wobec Apokalipsy albo upadku rządów. Łatwiej walczyć, gdy ma się broń główną zasilaną w taki sam sposób, jak broń krótka, ale o lepszych osiągach i pozwalającą strzelać celniej. A przynajmniej tak twierdzą projektanci. Z tego założenia powstał UDP-9, czyli całkiem zgrabna konstrukcja strzelecka, solidnie wykonana i dostępna w kilku wariantach różniących się długością lufy i dostosowaniem do amerykańskich przepisów stanowych.

Rozwinięciem UDP-9 jest Jack9, w którym zastosowano komorę spustową wyprodukowaną przez Sharps Bros, z charakterystycznym gniazdem magazynka, któremu za pomocą precyzyjnej obróbki nadano kształt czaszki. Jack9 wygląda po prostu niesamowicie, zwłaszcza gdy czaszka jest dodatkowo pomalowana. Broń stanowi modyfikację projektu The Jack, czyli komory spustowej z czaszką przeznaczoną do AR-15, w którym górna szczęka czaszki służy za rozszerzony magwell. Oprócz, czaszek Sharps Bros ma jeszcze w ofercie kilka innych, równie ciekawych wzorów wykończenia gniazda magazynka.

KONSTRUKCJA
Skoro Jack9 i UDP-9 oparte są na układzie konstrukcyjnym AR-15, to mamy tu podział na klasyczną komorę spustową i komorę zamkową, wykonane z anodyzowanego na czarno stopu aluminium 7075-T6 połączone ze sobą dwoma pinami. Oczywiście są nieco uproszczone i pomniejszone tu i ówdzie, ale to wynika wprost z zastosowanej amunicji oraz odmiennej zasady działania mechaniki broni. Już na pierwszy rzut oka widoczny jest brak charakterystycznego ręcznego dosyłacza zamka oraz pokrywy okna wyrzutowego łusek, a także znacznie mniejszy rozmiar tego ostatniego.

Na szczycie komory zamkowej znajduje się szyna Picatinny przeznaczona do mocowania celowników, a tuż pod nią – charakterystyczna dla karabinków AR-15 dźwignia przeładowania o kształcie litery T.

Komora zamkowa ma charakterystyczne wąskie gniazdo magazynka, którego wlot został nieco rozszerzony, aby wymiana magazynka była szybsza. Tuż za gniazdem, po prawej stronie, znajduje się przycisk zwalniania magazynka osłonięty nadlewkami zabezpieczającymi przed przypadkowym wciśnięciem. Sam przycisk jest połączony z dźwignią, która wchodzi w występ w glockowskich magazynkach. Kabłąk spustowy jest powiększony, aby móc swobodnie strzelać w rękawiczkach.

Angstady działają na zasadzie odrzutu lekkiego zamka swobodnego, dzięki czemu w broni nie ma żadnej rurki Stonera, bloku gazowego czy klucza gzowego a nawet samego, oddzielnego zamka, więc liczba elementów, które mogłyby się zepsuć, została znacznie zminimalizowana. Oba modele strzelają z zamka zamkniętego, a po ostatnim strzale zamek zostaje zatrzymany w tylnym położeniu, jak w „prawdziwym” AR. Po lewej stronie komory znajduje się przycisk zwalniający zamek z tylnego położenia, czyli również jak w „pełnoprawnym” karabinku. Dzięki wykorzystaniu układu konstrukcyjnego konstrukcji AR-ów, i połączeniu go z zamkiem przeznaczonym do amunicji 9 mm Para, do Agstadtów pasują zespoły spustowe przeznaczone do karabinków – jeśli komuś nie odpowiada klasyczny MIL-SPEC, z łatwością może wymienić mechanizm na dowolny inny kompatybilny ze standardowym AR-em.

Chromo-molibdenowo-wanadowa lufa ma chromowany przewód i skok gwintu 1:10. Zakończona jest gwintem 1/2×36, na który nakręcono wielootworowe urządzenie wylotowe ze stali 4150 – urządzenie można odkręcić i zastąpić tłumikiem dźwięku. Lufa pokryta została niklową powłoką Melonite.

W przedniej części UDP-9 znajduje się proste łoże z lekkiego stopu aluminium (długości 5,5 cala lub 13,5 cala w zależności od wersji) z szyną Picatinny na godzinie 12 oraz siedmioma rzędami slotów Magpul M-LOK na godzinach 1, 3, 5, 6, 7, 9 i 11, pozwalającymi mocować wszelakie akcesoria, takie jak wskaźniki laserowe, oświetlenie, chwyty przednie lub handstopy, a także pasy nośne.

Chwyt pistoletowy, który dostarczany jest w zestawie to polimerowy Magpul K2 o nieco zwiększonym kącie nachylenia w porównaniu do klasycznego chwytu.

DOSTĘPNE KONFIGURACJE

UDP-9 jest dostępny w następujących wariantach:

  • UDP-9 Rifle z lufą o długości 16 cali, kolbą teleskopową Magpul CTR oraz samonośnym łożem o długości 13,5 cala, w którym część górnej szyny Picatinny została zastąpiona slotami M-LOK;
  • UDP-9 SBR z lufą o długości 6 cali, łożem o długości 5,5 cala oraz kolbą teleskopową Magpul CTR;
  • UDP-9 PDW, czyli SBR, ale z 5-pozycyjną kolbą teleskopową MVB 9MM ARC Stock;
  • UDP-9 Pistol, czyli SBR dostosowany do amerykańskich przepisów poprzez zamocowanie na rurze buffer tube kolby-obręczy z tworzywa sztucznego, pozwalającej na strzelanie z UDP-9 jak z pistoletu, z jednej ręki. Dostępne są dwa rodzaje kolb, SB Tactical SBA3 oraz Shockwave Brace;
  • UDP-9i, integralnie wytłumiony poprzez zastosowanie tłumika dźwięku. Wariant SBR ma lufę o długości 6 cali oraz tłumik o długości 5,1 cala, natomiast wersja Full Length ma lufę o długości 8 cali oraz tłumik o długości 8,1 cala.

Jack9 dostępny jest wyłącznie w wersji ze stałą kolbą Shockwave Brace.

BANG! BANG!

Z karabinków Angstadt Arms strzela się bardzo przyjemnie, odrzut jest niemal niewyczuwalny, a mechanizm spustowy (choć to zwykły MIL-SPEC o sile nacisku około 7 funtów) sprawdza się wystarczająco dobrze. Spasowanie poszczególnych części jest bardzo dobre – nic tu się nie gibie i nie skrzypi.

Co jest w nich najfajniejsze, to odwzorowanie układu konstrukcyjnego oraz ergonomii karabinków rodziny AR w stosunku 1:1. Oznacza to, że otrzymujemy świetne narzędzie treningowe, za pomocą którego możemy utrwalać nawyki strzelania z karabinków AR i pochodnych, ale znacznie taniej. Poza tym, możemy to robić na strzelnicach nieprzystosowanych do strzelania amunicją pośrednią czy karabinową oraz do celów, które przeznaczone są tylko do amunicji pistoletowej (a takowe są znacznie tańsze od celów „pod karabinek”). Wszystkie manipulatory działają tak samo, jak w karabinkach na amunicję pośrednią, ich rozmieszczenie, wielkość broni, możliwości stosowania akcesoriów również są identyczne. OK, troszeczkę różni się wymiana magazynka, choćby ze względu na jego kształt, masę oraz trochę innych sposób wprowadzenia do gniazda. Oddziaływanie broni na strzelca tez jest znacznie mniejsze niż w przypadku amunicji pośredniej, choć jeśli ktoś ma AR zmodyfikowany poprzez wymianę urządzenia wylotowego, suwadła, urządzenia powrotnego i z odpowiednio wyregulowanym systemem gazowym (strzelaliśmy ostatnio z takiego „race gun” od JP), to można by rzec, że Angstadt oddziałuje na strzelca ciut mocniej. Tak, balistyka, zasięg czy prędkość lotu amunicji 9 mm też są inne, niż pośredniej 5,56, ale w tym wypadku nie chodzi o trening celności na duże odległości, a o trening opanowania broni i nawyków strzeleckich. Jeśli więc strzelamy na 25 czy nawet 50 metrów, to PCC jest świetnym narzędziem treningowym. Na tych dystansach celność broni nie pozostawia nic do życzenia, a i różnice w prędkości wylotowej nie mają specjalnego znaczenia.

Jedyne, co było słabe w tych karabinkach, to kolba w Jack 9 – jakiś wynalazek, chyba pod amerykańskie przepisy albo specyficzne gusta. Niby regulowana długość, ale do regulacji trzeba mieć klucz imbusowy, bo kolbę ustala się w poszczególnych położeniach za pomocą śruby. Do tego praktyczny brak stopki, bo o ramię opiera się toto grubszą częścią wchodzącą w buffer tube (ma to może ze 4 cm średnicy, albo w porywach 5) i szerokim na 5 mm oraz długim na 100 mm paskiem plastiku, który z boku wygląda jak stopka kolby, ale de facto jest jedynie jej namiastką. No ta kolba pasuje do czachy jak pięść do nosa. Aha, z tego czegoś, co jest kolbo-obejmą na rękę strzelać się nie da. Porażka kompletna.

Strzelaliśmy z wersji UDP-9 Rifle, UDP-9 SBR no i oczywiście z Jacka, który wygląda po prostu niesamowicie (jeśli zapominmy na chwilę o tej kolbie…). Wiemy już, że Jack wkrótce trafi do malowania Cerakote, więc będzie naprawdę ciekawie.

Jak to zwykle bywa, niespotykane cuda i cudeńka sprowadza do Polski Semper Fidelis spod Mińska Mazowieckiego.

[ut_button color=”yellow” target=”_self” link=”https://fragout.uberflip.com/i/1010093-frag-out-magazine-21-pl/87″ class=”FULL STORY” size=”small” title=”FULL STORY” ]CAŁY ARTYKUŁ[/ut_button]

Więcej artykułów
Rzecz o tłumikach, wielofunkcyjnych urządzeniach wylotowych i ekologii.